Mama radzi

Mały poradnik dla rodziców od PUSZCZYKOWO DZIECIAKOWO

Mama radzi

Książka Julity Bator – „Zamień chemię na jedzenie” – nie przypomina typowej, nudnej pracy naukowej. Autorka nie jest dietetyczką, lekarką czy ekolożką, lecz matką trójki dzieci, poszukującą diety wspomagającej rodzinę w walce z chorobami. W poradniku dzieli się z czytelnikami zgromadzoną wiedzą dotyczącą zdrowej żywności oraz własnym doświadczeniem polegającym na praktycznym stosowaniu zasad zdrowego odżywiania.

Zamień chemię na jedzenie

Autorka skupia się przede wszystkim na obecności szkodliwych dodatków w żywności i podpowiada, jak ich unikać (bo trudno w dzisiejszych czasach całkowicie wyeliminować chemię z jedzenia). Książka zawiera 83 wypróbowane przepisy pozwalające stworzyć zdrowe odpowiedniki gotowych produktów.
Autorka dostrzega zależność miedzy spożywanym jedzeniem a częstotliwością występowania u jej bliskich chorób układu oddechowego, reakcji alergicznych oraz infekcji wirusowych. Dzięki diecie „bez chemii” w jej rodzinie skończyły się problemy zdrowotne.
Lektura wspomnianej książki prowadzi do kilku ciekawych i pożytecznych wniosków, które powinniśmy wziąć sobie do serca dla dobra naszych pociech.
Jeśli dziecko często choruje i nie skutkują kolejne antybiotyki, witaminy i preparaty wzmacniające odporność, należałoby pomyśleć nad całkowitą zmianą diety. Może to chemia obecna w żywności uczula dziecko?
Nie można ufać nazwom produktów i reklamom zachęcającym do zakupu, trzeba zawsze sprawdzać, jakie składniki zawiera dany produkt. Sklepowe słodycze, choć tak smaczne i kuszące, są złe – lepiej zastąpić je (w miarę możliwości i silnej woli) zdrowszymi przekąskami i słodkościami własnej produkcji.
Czytając etykiety, warto zwrócić uwagę na wartość energetyczną, a zwłaszcza na udział węglowodanów, w tym cukrów oraz kolejność składników – najpierw wymieniane są składniki, których w produkcie jest najwięcej (kolejność malejąca), w wielu produktach na pierwszym miejscu jest cukier.
Kupując mięso i warzywa z ekologicznych gospodarstw, można mieć pewność, że wraz z jedzeniem dziecko nie dostaje sztucznych nawozów, antybiotyków, hormonów i innych szkodliwych substancji. Jeśli dziecko lubi pieczywo i makarony, dobrze, by jadło produkty, które nie zostały pozbawione wartościowych minerałów i witamin (a więc produkty z mąki żytniej czy orkiszowej, najlepiej razowej). Zamiast robić wszystko, by dziecko jadło, powinnam skupić się na tym, by jadło to, co zdrowe, najlepiej żywność pochodzącą ze sprawdzonych gospodarstw i jak najmniej słodzonych produktów „dla dzieci”.
Jeśli ktoś – tak jak ja – uwielbia słodycze i nie potrafi bez nich żyć, (bo są pyszne, pasują do kawy i poprawiają nastrój), będzie miał problem, by całkowicie zerwać z kupowaniem gotowych słodkości. Trudno również całkowicie odmówić słodyczy dzieciom. Można jednak zacząć od małych kroczków. Ja na przykład pozbyłam się białego cukru i używam tylko nierafinowanego cukru trzcinowego lub miodu. Oczywiście, cukier trzcinowy jest droższy, ale może dzięki temu będę słodzić mniej. Jeśli już kupuję słodycze w sklepie, wybieram te, które mają w składzie cukier trzcinowy i nie zawierają barwników. Staram się także zastępować słodycze orzechami, migdałami, pestkami dyni i słonecznika, waflami ryżowymi, rodzynkami i owocami. Nie potrafię wyeliminować z diety czekolady, ale patrzę, by miała jak najwięcej kakao i jak najmniej cukru.

Tekst powstał na podstawie książki Julity Bator, Zamień chemię na jedzenie, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013.

Julita Moczko
Autorka artykułu jest mamą z Puszczykowa, która na swoim blogu http://puszczykowodzieciakowo.blogspot.com umieszcza ciekawe informacje dot. szeroko pojętego wychowania dzieci.

Brak komentarzy:

Konserwacja ławek na przystankach autobusowych

Zakład Komunalny w Mosinie otrzymał zlecenie odmalowania ławek na 12 przystankach autobusowych na terenie gminy Mosina. Ławki wymagające odn...